Zaledwie w siódmym dniu nowego roku świat obiegła kolejna, niezbyt entuzjastyczna zresztą, wieść. Mianowicie: naukowcy z Cypru podali do wiadomości publicznej, że odkryli nowy wariant koronawirusa. Ten najnowszy ma w sobie łączyć wcześniej już poznane typy: Delta i Omicron. Jak się okazało, kilku innych uczonych doniesienia te poddało w wątpliwość.
Zespół badawczy, na czele którego stanął profesor Leondios Kostrikis, z Uniwersytetu Cypryjskiego w Nikozji na podstawie 25 przypadków pacjentów (zarówno znajdujących się w szpitalu, jak i nie), poinformował o wyłonieniu nowego wariantu koronawirusa. Stanowi on rekombinację genomu mutacji Delta z objawami charakterystycznymi z kolei dla Omicronu.
Niektórzy uczeni zdają się podważać zasadność przeprowadzonych przez zespół Kostrikisa badań. Za pomocą mediów społecznościowych dość krytycznie odnoszą się do informacji o nowym wariancie SARS-CoV-2. Wśród nich jest między innymi wirusolog Thomas Pickock z uniwersytetu Imperial College London. Uważa on, że na poziomie analizowania laboratoryjnego doszło do błędu. Broni jednak naukowców z Cypru, wskazując, że podobne sytuacje czasem mają miejsce wszędzie.
Profesor Kostrikis nie daje jednak za wygraną. Od tamtego czasu zgłosił kolejne 52 przypadki chorych z nowym wariantem koronawirusa. Swoje odkrycie poparł argumentem, że o ile próbki do badań pochodzące od pacjentów niehospitalizowanych mogły zostać w jakiś sposób zanieczyszczone, o tyle te u osób przebywających w szpitalu dały wyższe wskaźniki pojawienia się najnowszej odmiany. Także minister zdrowia na Cyprze odniósł się do badań uczonych z Uniwersytetu Cypryjskiego, nazywając je przełomowymi i chwaląc samych naukowców.
Kwestia uznania czy nieuznania wariantu Deltacron pozostaje, jak widać, otwarta. Jedno jest natomiast pewne: trzeba więcej dowodów aniżeli kilkadziesiąt przypadków. Toczący się spór cieszy się dużym zainteresowaniem i jest szeroko komentowany w środowiskach lekarskich. My również czekamy na aktualizację tych danych!